czwartek, 21 listopada 2013

Rachela powraca i się nawraca

Ja w czasie wykonywania utworu konkursowego.

     Witam wszystkich po dość długiej przerwie. Pewnie zdążyliście już o mnie zapomnieć, ale ja o Was nie zapomniałam, o blogu również nie zapomniałam. Przede wszystkim dzisiaj opowiem, co się u mnie nowego wydarzyło, a wydarzyło się dużo.
Czasami nie spodziewamy się nawet, ile szczęścia może nas spotkać. Ja się w każdym razie nie spodziewałam. Rok temu, kiedy poszłam pierwszy raz na lekcje śpiewu z myślą o Reflektorze, nie myślałam, że uda mi się osiągnąć sukces.
Zajęłam II miejsce na Ogólnopolskim Festiwalu Piosenki Aktorskiej "Reflektor"/ Jestem zachwycona wszystkimi ludźmi, których spotkałam i poziomem konkursu. Nie myślałam, że tyle się nauczę się tyle, obserwując Jacka Bończyka, który jest niesamowitym człowiekiem, aktorem i wykonawcą tej trudnej sztuki, jaką jest piosenka aktorska.


W końcu podjęłam decyzje - trzeba spełniać marzenia i iść do przodu. Nie poddam się i zrobię to, o czym zawsze marzyłam. Idę do szkoły filmowej w Łodzi... cóż, jeśli oczywiście się dostanę.

Zawsze to kochałam, dlaczego miałabym iść na studia, po których pracowałabym w biurze, jeśli scena jest moim prawdziwym domem odkąd pierwszy raz się na niej znalazłam?




Wszyscy laureaci.
Najważniejsze to robić to, co się kocha. Koniec kropka.

Poznałam niesamowitych ludzi, atmosfera była cudowna, mimo, że każdy chciał oczywiście wygrać. Za rok również wezmę udział w festiwalu, ale muszę najpierw popracować nad repertuarem. Piosenki miałam dobre, ale jeszcze długa droga przede mną, żeby technicznie śpiewać dobrze, ponieważ uczę się dopiero rok, a wbrew pozorom jest to naprawdę niewiele. Cieszę się, że mogę się rozwijać, że nie wszystko zawsze wychodzi, bo dzięki temu staję się coraz lepsza. Kiedyś może stanę na deskach największych teatrów w Polsce, to zawsze było moje marzenie.

Pamiętam, że kiedy byłam mała, powiedziałam, że stanę deskach Bałtyckiego Teatru Dramatycznego. Udało się! To właśnie na tej scenie, na której oglądałam pierwszy spektakl jako dziecko, odbyła się Gala Laureatów i koncert Jacka Bończyka.

Sama jeszcze nie wierzę, że mi się udało, byli tam ludzie ze szkół aktorskich, którzy naprawdę reprezentowali poziom, występowanie wśród nich to był dla mnie zaszczyt.

Zmotywowałam się jeszcze bardziej do pracy, bo teraz wiem, ile jeszcze muszę poprawić, ile dopracować, ile nauczyć się od podstaw, ale to dobrze, że to widzę, będę lepsza.
W szkole wszystko dobrze, sporo matur zdaję, w tym rozszerzoną historię, więc w każdym momencie, kiedy tylko jest to możliwe, uczę się jak głupia.
Ale chciałabym również później studiować historię i dziennikarstwo, bo chcę w przyszłości mieć również gazetę historyczną.
To chyba tyle na dziś. Co u Was słychać? Dawno nie czytałam Waszych blogów, więc trochę zajmie mi ogarnięcie tego wszystkiego.

Pozdrawiam



sobota, 17 sierpnia 2013

Ksiądz - Twój PAN

UWAGA!
Osoby o słabej psychice są proszone o nieczytanie tego wpisu. Jeśli wierzycie, że Święty Mikołaj istnieje (bo to przecież prawda, spokojnie) - to opuście tego bloga, uciekając z krzykiem.  

 Zawsze zastanawiam się, czy to jeszcze nasza wiara, czy już to, co narzuca nam Kościół.
Światem rządzi pieniądz - myślicie, że Kościoła to nie dotyczy? Otóż niestety z nimi jest tak samo, a nawet można powiedzieć, że to oni zapoczątkowali te rządy.
Kiedy byliście mali, dowiedzieliście się, że Święty Mikołaj nie istnieje, płakaliście wtedy? No to przygotujcie chusteczki. NIE MA świętych księży, kochani, NIE MA! Przykre.
Podam Wam przykład z mojej parafii:                                                                          
Przyszedł do księdza proboszcza (!) pewien mężczyzna i pyta: "Czy mógłby ksiądz probosz pożyczyć mi pieniądze? Moja córka jest bardzo chora,  a nie stać mnie na wykupienie recepty." Daje mu swój dowód osobisty jako fant, w razie gdyby nie wrócił do niego z wykupionymi lekami i podaje mu receptę wraz z pieczątką od tutejszego lekarza.
Wersja mocherów:
Ksiądz łapie go za rękę i obiecuje, że będzie się modlił za jego chorą córeczkę. Wyciąga pieniądze i daje mu je, nawet troszkę więcej "jeszcze na jedzenie starczy". Oddaje mu dowód i receptę, bo "Bóg widział, czyś oszukał, a pieniądze to nic w porównaniu z sumieniem".
Wersja prawdziwa:
Wyrzucił go i poszczuł policją, ot co.
Pozdrowienia dla księdza proboszcza. Amen.

Opis, jak to księża z nami robiąJedna z niewielu sytuacji? Proszę bardzo, rzucam przykładami na chybił-trafił:
Niedawno zmarł mój 16 letni kolega z klasy. Jego pogrzeb nie był jednym z yuch, które pozostaną nam w pamięci. 45 min gadania o niczym. Po pierwsze on nic o chłopaku nie wiedział, po drugie chciał odbimbać swój czas, bo do domu mu się spieszyło. Kasę zarobił? Zarobił. Czego chcieć więcej, no nie?
Kiedy Jan Paweł II był już bardzo bliski śmierci, w całej Polsce były odprawiane za niego msze bądź odmawiane różańce. My musieliśmy robić wszystko sami, ponieważ nasi księża nie mieli czasu. Co robili, zapytacie? Otóż byli UWAGA! Na... polowaniu! Tak papież umierał, a oni byli NA POLOWANIU! Zabawy chłopakom się zachciało, biedactwa.


A msza święta? Hmmm, pomyślmy: odśpiewanie smutnej piosenki (Bóg nas kocha, z czego tu się cieszyć?), wstęp, pogadanie, o TACA. No i mam tu świetny obrazek:
No będą kłopociki, będą.
No więc o tacy mówić nie muszę.
Teraz zadajmy sobie pytanie: skąd oni mają takie bryki? No bo przecież Kościół biedny... biedny Kościół... biedny.. trzeba Kościółkowi pomagać... Mnie na takie auta nie stać. 
Oni nas wykorzystują, kochani. Wykorzystują! Wszystko u nich sprowadza się do pieniędzy.
NIE MASZ PIENIĘDZY?! - nie odbędzie się msza za Twoją zmarłą matkę!
NIE MASZ PIENIĘDZY?! - nie będzie pogrzebu Twojej 5 letniej córeczki!
NIE MASZ PIENIĘDZY?! - nie poświęcimy Ci domu!
BĄDŹCIE POZDROWIENI PARAFIANIE. AMEN.
Ojej, jest jeszcze ktoś, kto nie myśli o księżach w samych superlatywach, cóż za zdziwienie:
Księża katoliccy zamiast przekonać człowieka o konieczności wiary, mogą niekiedy doprowadzić go do stanu niepewności i bezbronności dziecko po to, by udowodnić, jak bardzo są potrzebni.
To słowa Mikołaja Gogola - dzięki Ci wysłanniku realiów.
Nie bulwersować się proszę - nie mówię o wszystkich. Zdarzają się wyjątki. Ten post potraktujcie ogólnikowo, nie mogę do każdego podchodzić indywidualnie.
Zapamiętajcie sobie: Nie masz pieniędzy, jesteś nikim, również w świetle wiary - to 13 przykazanie napisane przez księży. Dziękujemy!

No, ale już nie rycz, maleńka, ja również wierzę  w Boga. Chrystus nauczał naprawdę samych mądrych rzeczy. Chwalmy Pana! - pierwszy raz to nie był sarkazm. Chcę tylko podkreślić, że księża to też ludzie i właśnie swoich parafian odciągają od wiary zachowaniem niegodnym nazwania chrześcijańskim, ot co. 

Muszę tutaj pisać prawdę, ponieważ ona jest dla mnie największą siłą. Może i będę miała z tego tytułu grzech, ale czasami to nic w porównaniu z tym, co nasi kochani księża robią.

Wyjaśnijmy sobie jedno, robaczki, ksiądz też człowiek - oczywiscie, grzeszy - to pewne, jest hipokrytą? - yyy.. inny zestaw pytań proszę. Znacie odpowiedź, prawda? 
Ksiądz ma nauczać o tym, co mówił Chrystus. Oczywiście to jasne, że jako grzesznik również ma takie prawo, ponieważ jest tylko człowiekiem, a tu o Słowo Boże chodzi. Ale ukrywają się z tymi żonami, dziećmi, oglądają filmy pornograficzne, napastują dzieci. Taki obraz wykreowały media - wiem o tym, ale chyba dużo takich przypadków, prawda?
Już nie mówię  o innych sytuacjach, które miały miejsce. 
KŁAMSTWA
Teraz parę słów o kłamstwach Watykanu. Jeśli przez tydzień mnie nie będzie na blogu, to pewnie miałam "nieszczęśliwy wypadek" przez to, co tutaj napiszę. 
Watykan jest zakłamany. Dlaczego nasz papież, Jan Paweł II (swoją drogą to dziwne, że o nim mówimy per "nasz papież", wszyscy są nasi...), z Polski sprowadził swoją kucharkę i służbę? Co, może bał się, że ktoś go otruje, kiedy powie za dużo tej błogosławionej prawdy? Czemu Jan Paweł I tak szybko skończył z.. posługą? Dlaczego nie można wykonać sekcji zwłok papieży? Jeszcze może by coś wykryto, hmm?
Dlaczego do VI w. (jeśli dobrze pamiętam) Maria Magdalena była przedstawiana jako jedna z cnotliwych kobiet, które podążały za Chrystusem, a potem Kościół zrobił z niej.. prostytutkę? 

Dlaczego po jednym podpisaniu papierka przez obecnego papieża Franciszka, księża mogliby mieć żony? Uznano by to za dozwolone i Kościół jednak się mylił? Dogmaty są czasami śmieszne. 
Zachęcam do poczytania sobie historii o walce Grzegorza IV z Henrykiem VII, naprawdę zabawna opowieść o WALCE Kościoła z cesarstwem o HEGEMONIĘ, której de  facto Kościół nie miał prawa posiadać. Dziwne, prawda?

Jaki skarb posiada Watykan? Dlaczego księża nie mają żon? Chodzi o ciągłą dyspozycyjność księży? Ojej... naiwni my... powiedziałabym, że chodzi o majątek, który zostałby roztrwoniony, gdyby pieniądze zostały przeznaczone na wychowywanie dzieci. No i co z tajemnicami, hmm?

The Times prowadził badania na temat najlepiej prosperujących państw. Watykan znalazł się na pierwszym miejscu. Dla porównania Polska jest na miejsce... tam taratam... 47.

Gratuluje obywatelom Polski, świętujmy, bo naprawdę nie jest tak źle. Ale kto by nie chciał mieszkać w Watykanie, prawda? Stabilność finansowa.. mają co opijać winem mszalnym, mają.

Czy nie powinni chociaż trochę tego majątku przeznaczyć na kraje trzeciego świata? Jeszcze jakis chudziutki murzynek zjadłby pieczonego kurczaka kardynałowi... a fee... niedopuszczalne i w ogóle nie wypada.. no pieczonego kurczaka?! nigdyyy...

W Watykanie są podsłuchy! Po prostu wszędzie, dlatego trzeba rozmawiać tam na dopuszczalne tematy... czyli wiara i pogoda. Finanse? Nie... nie ma takiej opcji... (zachciało mi się jeść na myśl o tym kurczaku.. ehhh ale nie jestem kardynałem i dzisiaj będzie grzybowa... )
Do ksiąg i archiwum też nie ma niestety dostępu. Tylko Jan Paweł II trochę jednak książek udostępnił. Ale niestety... mało tego. A biblioteka naprawdę jest obfita. Tylko znowu stałoby się coś niedopuszczalnego - jeszcze byśmy zbadali tajemnice, których jest naprawdę wiele...

A teraz tak jeszcze taki zabawny (jakie dziwnie nie pasujące do tego tekstu słowo) akcent... ekhm... słynny ksiądz Natanek. Sympatyczny człowiek. Jeśli myślisz inaczej, więc że coś się dzieje...




PAMIĘTAJ! JEŚLI GRAŁEŚ W GRĘ PT. POKEMONY - SZATAN SIĘ TOBĄ INTERESUJE. 

CUDOWNY CZŁOWIEK... 









czwartek, 15 sierpnia 2013

Olśnienie


    Nadszedł u mnie również taki moment Olśnienia, o którym pisałeś. Wiesz, że mówię o Tobie, prawda?

Dzisiaj odważyłam się napisać coś o sobie. Poznacie mnie bliżej, za tymi wpisami kryje się osiemnastoletnie dziewczyna, która nigdy do końca nie wiedziała, co ją czeka, czego pragnie.

Ma pamiętnik. Zeszyt, zwykły zeszyt. Trzeci w jej życiu. Tyle w nim myśli, tyle słów płynących prosto z jej serca, które wiele już przeżyło.

Strach - ciągle się czegoś boi. Jest jak tchórzliwy zając, którego łatwo spłoszyć. Często zamyślona, odlatuje do całkowicie innego wymiaru, jej głowa jest jak rzeka, po której pływa łódką. Nie zna drogi, napotyka wiele przeszkód, ale kto zabroni jej marzyć? To jej myśli, do których ma pełne prawo.

Widzi siebie, za dziesięć lat, ubraną w obcisłą czerń, wysokie buty, tam, w jej domu. Tam, gdzie jest sobą, mimo że ma maskę innej postaci. Nie potrafi być prawdziwa w życiu, boi się odrzucenia, które i tak spotyka ją na każdym kroku. Tylko w domu jest sobą. Jej emocje znajdują ujście. Tylko tam, na scenie. Wciela się w różne osoby, je zna lepiej, niż samą siebie. Siebie nie zna prawie wcale, chociaż często myśli o tym, kim jest, czego chce.

Mieszka w wieży, którą sobie wybudowała, jest tak wysoko, że nikt inny nie ma do niej dostępu. Nikt nie potrafi do niej dotrzeć, może ona sama tego nie chce? Ma znajomych... znajomych... z n a j o m y c h...
Znają jej imię i nazwisko, znają postaci, które grała - tym postacią pozwala pokazać, jakie są. Sobie kategorycznie zabrania.
Ma chyba słabą psychikę, ludzie to wyczuli już dawno. Nie szczędzą jej przykrości, kiedyś ją to ruszało, teraz wyłączyła się ze świata zewnętrznego. Ciągle pływa łódką.

Cieszy się życiem, naprawdę, ale po prostu swoim, stworzonym przez siebie. Każdym dniem, każdą minutą, swoją minutą, nie dzieli jej z nikim, nikt nie ma klucza do jej dni, jej minut.

Czyta, dużo. Częściej wiersze niż książki. Uwielbia fragmenty wierszy cytować, dużo ich umie, ponieważ występuje. Chce trafić do ludzkich dusz. Chce mówić na scenie prawdę. Miesiące prób, płaczu, zgrzytania zębów, to dla niej nic - jeśli choć jeden człowiek na sali, coś sobie przemyśli.

Traktuje aktorstwo jak misje, nie dobrą zabawę. Zabawą była gra Kozuchy Kłamczuchy w drugiej klasie. Potem zabawa się skończyła, zaczęło się życie.

Marię Konopnicką poznała w wieku dwunastu lat. Nie była normalna. Mówili o niej, że za szybko dorosła. Ona natomiast odpowiadała, bez cienia uśmiechu - "sztuka zabrała mi dzieciństwo". Czy żałuje? Czasami. Częściej nie myśli o tym, bo jest zafascynowała kolejną melodią albo wierszem.

Sama również pisze. Kilka wierszy naprawdę zawiera sens jej życia, kilka znowu walczy o prywatność. Co za różnica? I tak nikt ich nie przeczyta.
Śpiewa. Poezja śpiewana - muzyka i teksty należą do zespołu. Śpiewa o grzechu, o miłości - jakby już kiedyś to zaznała - nie miała tego szczęścia. Szuka kogoś, kto ją zrozumie. Tylko miłość.
Prywatność. To bardzo sobie ceni. Nie lubi pokazywać swojego ciała. Może się wstydzi? To coś dziwnego w tych czasach. Uwielbia suknie, nie należy do tych czasów. Ceni sobie niezależność, ale tęskni za czymś, czego nigdy nie zaznała - za balami, bankietami, kolorowymi sukniami i karocami. Dlatego tak zaczytuje się w historii, to zbliża ją do tamtych czasów.

Kim jest? Może Wy mi powiecie? Bo ja tej pani w ogóle nie znam, czasami czytam jej wiersze po wenie twórczej, czasami patrzę jej oczyma, kiedy stoi na scenie. a euforia jest nie do opisania, ona... żyje. Mam wrażenie, że tylko wtedy w jej żyłach płynie krew, jej serce bije. Potem zastyga, czekając na wiersz, książkę, muzykę...

Kim jest?


piątek, 9 sierpnia 2013

Witaj pieniądzu, zjeżdżaj sztuko!

Słowa związane tylko i wyłącznie z seksem, muzyka na zasadzie umpa umpa, roznegliżowane panienki pokazujące o co chodzi w piosence ( czyt. o seks) - cóż to? Jakiś raj dla ubogich? Nie to komenrcja, moi kochani, komercja.

   Po co pokazujemy tyłek? A żeby panowie to oglądali. Czemu wszystko jest o seksie? A żeby ludzie jarali się przy oglądaniu ( bo już oglądają, od kiedy panie pokazały tyłek). Więc cóż, mamy tyłek, co przyciąga widzów (dobrze napisałam widzów, nie słuchaczy), więc jeśli już są musi być seks, by zostali. Dobra, jest ok, siedzą i oglądają. Teraz przydałaby się jakaś muzyka umpa umpa, by wpadało w ucho. Nie wysilajmy się, przecież tu i tak o tyłek chodzi ;)
Przedstawiłam Wam schemat myślenia przeciętnego muzyka współczesnego. Policzmy na palcach jednej dłoni (nie bójcie się, tyle wystarczy) współczesnych piosenkarzy, którzy nie skupiają się na pieniądzu.  Raz dwa trzy.... start! Raz -  Justyna Steczkowska; dwa - Anna Maria Jopek; trzy - Doda... żartuje... no już przestańcie, głupio wyglądacie z wytrzeszczem oczu ;) Doda to komercyjna królowa sceny polskiej; więc trzy - hmm Urszula Dudziak; cztery - no jakoś nic nie mogę wymyślić. A muzyków tylu, prawda? Teraz wszyscy razem bądźmy zbulwersowani! Jeśli macie jeszcze jakieś pomysły, śmiało piszcie, chętnie poznam zespoły, którym zależy na muzyce, a nie pieniądzach.
Wracając do tematu, muzyka, jak zresztą każda inna dziedzina sztuki i nie tylko opiera się teraz na szybkim zdobyciu jak największej ilości gotówki.
Uwaga! Panie i panowie! Przed Wami piosenkarka, któy przyszła niewiadomo skąd i od razu zdobyła serca wszystkich. W piosence, w której wypada jej łożysko wystąpi przed Wami....
Laaaaadyyyy GAAAAAAAAAGAAAAAA!!!!!!!!!
Cóż za aplauz na sali.. wezwijcie lekarza, bo jakaś dziewczyna zasłabła z wrażenia. W końcu to taka gwiazda.. .porno... ups... przejęzyczenie.. chciałam powiedzieć gwiazda z porą. Bo wiecie, zdrowo się odżywia.
Inny przykład?
Proszę państwa - przed Wami kobieta, która nie wstydzi się pokazać swoich wielkich piersi śpiewając smutne piosenki o miłości (jakby jedno było z drugim, aż tak ściśle związane). A o to nasza Doris - Dooooorota!
Lady ZgagaKocha nas, kocha scenę, kocha swoje piersi! Proszę państwa, tylko u nas obleje się krwią i przyniesie na koncert żywe serce. Tylko tutaj będzie robić ze swoich związków skandale, bo ze swoim słabym głosikiem nie dałaby rady utrzymać się na powierzchni tego świata. Powitajmy ją brawami: DOOODAAA:
Kochani! Te brawka są za słabe? Czy widzieliście kiedyś takie piersi i zgrabny tyłeczek? Nie ważne, że nie ma bóg wie jakiego głosu... ważne są piersi i siedzenie, nieprawdaż?
Panowie! Ja rozumiem, że miło jest podziwiać, ale od tego jest masa świerszczyków i innych tego typu produktów. Muzyka to najpiękniejszy wynazek ludzkości. Co będą słuchały nasze dzieci, jeśli już teraz jest tak źle? Zastanówmy się, co chcemy po sobie zostawić. Za jakieś dwieście lat (jeśli w 2012 nie będzie końca świata, albo nie zdążymy ze stadionami) historia nie będzie miała nam nic do zaoferowania... o czym napiszą? Teraz uczymy się o królu rock&rolla Elvisie, królu popu Jacksonie, rocka Freddie'm a my? Czy ktoś u nas jest na tyle dobry, by zapisać się na kartach historii? Ależ są... ale nie są ładni, zgrabni lub kochają muzykę i robią to w knajpach, ale z miłością. Może nie chcą wplątywać się w świat skandali i pieniędzy? Może dla nich liczy się ich muzyka, a nie ilość słuchaczy? Odszukajmy ich wśród tłumu, idących do pracy, gdzie sprzątają ubikacje bo nie stać ich na zakup gitary, przystańmy na chwilę koło tych, którzy siedzą na schodach przy dworcu i grają na gitarze, zarabiając na studia...
Na tym obrazku to nie głowa powinna być największa (czyt. piersi)A z kolei Wy, drodzy muzycy, jeśli macie nam coś do zaoferowania dajcie się znaleźć. Współczesna muzyka, poraniona już doszczętnie potrzebuje właśnie Was! Potrzebuje kogoś to wskaże jej kierunek.
O Dodzie, Rihannie, Lady Gadze, Ewie Farnie i wielu innych zapomnimy.
Zobaczcie jak długo na estradzie trzyma się Maryla Rodowicz, Beata Kozidrak, Kora, jak długo jeszcze będziemy słyszeć o Czesławie Niemenie, o zespole Dżem? Tak długo, jak długo jeszcze będą ludzie, którzy chcą od muzyki czegoś więcej.

***
Troszkę zmieniłam sposób pisania, ale zawsze lubiłam operować sarkazmem ;)
Mam nadzieję, że się spodoba :)
Pozdrawiam

wtorek, 6 sierpnia 2013

Studia (NIE) są przyszłością


"Myśl o przyszłości tylko wtedy, kiedy może ci ona sprawić przyjemność."
Jane Austen



     Skończyłaś studia? Jakie? Świetnie, prawnicze. Oceny najlepsze widzę, prymuska na roku, cudownie. Zapowiada się naprawdę dobrze. A rodzice gdzie pracują? Mama w sklepie, a tata jest pracownikiem fizycznym? Rozumiem. Zadzwonimy do pani, do widzenia.
Niektórzy znają to skądś. Niestety takie są dzisiaj realia. Studia nie zapewniają nam pracy w zawodzie, do którego tak namiętnie się przygotowywaliśmy. Wręcz przeciwnie! Dzisiaj jest bardzo mało prawdopodobne, że własnie to będziemy w życiu potem robić. Skąd to wynika? Przede wszystkim z poziomu bezrobocia, ale to w innym wpisie. Problemem jest też wzrost liczby wyższych uczelni, natomiast spadek liczby techników i zasadniczych szkół zawodowych, na rzecz średnich szkół ogólnych (licea). Owe szkoły wyższe, już takie wyższe nie są, dostanie się do nich to prościzna, wystarczy tylko zdać maturę (zdać, nie ważne na ile procent, o to chodzi) i już można studiować. Program co prawda nie odstaje od innych szkół, ale niestety wymagania ulegają zmianie, co sprowadza się ostatnio do ich całkowitego zaniku. Nasz naród jest zbyt wykształcony (teoretycznie, oczywiście) - można by rzec. W dzisiejszych czasach jest duży problem ze szkołami zawodowymi. Student filologii angielskiej pracuje jako robotnik, kompletnie się do tego nie nadając, ani nie mając odpowiedniego przygotowania, ponieważ nie to chciał w życiu robić, ale chociaż pracę ma. Natomiast ludzie, którzy kończą zasadnicze szkoły zawodowe, pod konkretnym kontem szkolą się praktycznie i teoretycznie. Ile mniej czasu zajmie im przystosowanie się do pracy, można powiedzieć, że od razu są do tego gotowi. Dzisiaj można skończyć szkołę zawodową i pracować na Śląsku, w kopalni, taką możliwość miała moja kuzynka. Zarabiałaby ok. 4 tys, miała węgiel na opał i spokojnie by sobie żyła. Oczywiście pracowałaby w biurze, a nie w samej kopalni. Ona jednak chciała studiować, skończyła studia pedagogiczne i teraz rozwozi towar z butami. Nie skończyła lepiej, wręcz gorzej, ponieważ płaca jest dużo niższa. 
     Dzisiaj ludzie, którzy kończą dobre uczelnie i są specjalistami w danej dziedzinie, nie chcą być już w Polsce, ponieważ tutaj nie ma dla nich przyszłości. Wyjeżdżają za granice i są bardzo cenionymi fachowcami. Dlaczego więc mają być tutaj, po co się męczyć, w "patriotyzmie", skoro można pracować w Anglii, gdzie polityka prosocjalna jest naprawdę na wysokim poziomie, więc posiadanie piątki dzieci sprawia, że jesteśmy szanowani, a nie spadamy na dół łańcucha pokarmowego, jak to się dzieje w naszym kraju. 
    Powinno się, moim zdaniem podnieść próg zdawania matur i podwyższyć progi procentowe w rekrutacji na wyższe uczelnie. Zlikwidować te o najniższym pułapie, albo podnieść poziom, ponieważ do niczego nas to nie doprowadzi. Dzisiaj nie wystarczy zdać studia, trzeba je zdać fenomenalnie i najlepiej, tak jak napisałam na początku, mieć znajomości. Łatwiej jest skończyć prawo i dostać pracę, kiedy ma się rodziców w zawodzie, zawsze tak było. Ale taki synek czy córeczka tatusia prawnika, musieliby być wtedy dobrzy, żeby na takie studia się dostać, a to już raczej byłoby oczywiste, że dostaną pracę, ale chociaż by się do niej nadawali.  Skończenie wyższej szkoły nie zawsze równa się dostaniu pracy, chyba, że dobrze zdamy maturę i będziemy najlepsi na roku, a to się raczej rzadko zdarza. 
Więc co robić? Jak zapewnić pracę wykształconym ludziom w Polsce? Myślę, że najlepsze będzie rozwiązanie o jakim pisałam, mianowicie podnieść wymagania, to będzie selekcja. Okrutne, ale prawdziwe. Szkoły zawodowe też są dla ludzi, a czasami zapewniają nawet więcej niż studia. Ostatnio nawet dość często. 
A Wy macie może jakieś pomysły?

niedziela, 4 sierpnia 2013

Psychodeliczny lot

[Antoine de-Saint Exupery]

       Mało u nas patriotów z prawdziwego zdarzenia. Jeszcze mniej, jeśli chodzi o młodzież uczącą się. Czemu? Nie mamy tak naprawdę wpływu na to, co się w państwie dzieje. Albo nie idziemy na wybory, albo wybieramy z kolei mniejsze zło, które mniej zepsuje nasze już rozkładające się państwo. Rzec by można - kraj wariatów. Trochę w tym prawdy jest. 
Dzisiaj obywatel nie ma wpajanych podstawowych wartości jak kraj czy rodzina. Ile jest patriotycznych wierszy o kraju? O wojnie? Niewiele. Historia jest przekłamana, podporządkowana pod rządy kapitalizmu i jeszcze zachwalamy się naszym demokratycznym krajem, gdzie tak naprawdę nic nie można powiedzieć, mimo wolności słowa. Media narzucają nam poglądy, kreują inne wizerunki, ukazują wartości, które kiedyś nie miały racji bytu. Jeśli myślisz inaczej - jesteś głupi, mówią. Roznegliżowane panienki pokazują to, co powinny trzymać w ukryciu dla swoich partnerów, wszędzie jest zepsucie, a kiedy trafi się ktoś z wizją i ideą, jest tak tłamszony, aż porzuca wreszcie swoje ideały na rzecz spokoju swojego oraz rodziny. Dzisiejszy świat, pełen komercji i zakłamania - Polska. 
    
      Podajcie mi jeden tytuł gazety, która zajmuje się polityką, a jest całkowicie bezstronna. Szukałam długi czas, ale niestety taka chyba nie istnieje. Najbardziej przerażający jest fakt, że młodzież nie ma dzisiaj świadomości narodowej. Nie walczyła za kraj, wszystko miała podane na tacy, łącznie z wolnością i nie potrafi tego docenić. Mało kto ogląda wiadomości, interesuje się historią, czyta literaturę polską. Bardziej interesuje zachód, który uśmiecha się do nas, ukazując nieprawdziwy świat, wykreowany w filmach i prasie. Nie każdy żyje tam jak gwiazda telewizyjna. Ameryka składa się z coraz większej ilości tak zwanych slumsów. Tylko tego się zazwyczaj na filmach nie pokazuje. Ludzie chcą świat idealny, ponieważ tak mogą oderwać się od rzeczywistości, która u nas nie jest zbyt ciekawa. Narzekamy na polityków, tych centralnych i lokalnych, ale rzadko kto wie o funduszu partycypacyjnym, zbiera podpisy, aby ochronić park albo pomnik. Bardzo mało Polaków czyta swoim dzieciom wiersze albo wpaja im postawy patriotyczne. Rozumiem, sama nie jestem zadowolona z tego, co dzieje się w państwie, ale my także możemy działać. Również mamy głos! Głos ma Warszawa, ma Elbląg, Ty także. 

     Jak to powiedziała moja koleżanka, "dzisiaj ciężko być patriotą". Fakt, nie jest ciekawie w naszym kraju, ale to jednak nasz kraj, nasz psychodeliczny lot, jaki by nie był, jest nasz. Każdy może walczyć o lepsze jutro. Wiem, że te słowa brzmią pięknie i są to tylko słowa, ale mogą przecież przerodzić się w czyny. Moja przyjaciółka wyjechała do pracy do Anglii. Nie chce z niej wracać, ponieważ stwierdziła, że ludzie tam są milsi, bardziej przystępni, życzliwi. Ale czy ona była taka miła dla każdego? Uśmiechała się na pasach? Nie, bo rzadko kto to robi. Każdy tworzy naród, bądź milszy, pomagaj innym, dbaj o porządek koło swojego bloku. Jeśli każdy to zrobi, będzie piękniej. Wiem, że prawie nikt tego nie robi, ale wiele osób krytykuje. Państwo wydaje pieniądze na tzw. pracowników komunalnych, którzy sprzątają, czemu? Ponieważ ludzie chyba są ślepi i nie wiedzą jaka jest droga do kosza na śmieci. Co prawda dzięki temu ludzie mają pracę, ale to już inny temat, na inny post. Śmieszy mnie fakt, jak ludzie dzwonią do mojego taty i mówią, że jego pracownicy nie wysprzątali dokładnie koło jego domu. Bo sam przecież rączek nie ma i nie może śmieci wyrzucić, nie mówiąc już o tym, że prawdopodobnie są one jego własnością. 

     Czemu zawsze jest tak, że Polacy jednoczą się tylko w skrajnych okolicznościach, jak wojna czy zabory? A codzienność, która tworzy państwo? 

Pozdrawiam i do napisania. 

   



poniedziałek, 29 lipca 2013

1. To, co nieuchronne

Ian McEwan
I
          
       Mała dziewczynka, która uwielbiała bawić się samochodami, pięknie rysowała i tańczyła aż do utraty sił dzisiaj ma chłopaka. Dużo starszego. Kupuje jej wszystko, dlatego właśnie jej rodzice zgodzili się na ten układ. Sprzedali ją? Czy pomyślałeś o tym? Ja także. Miała kiedyś małą sukieneczkę z falbankami. Niebieski kolor wyglądał cudownie na tle jej grubych, puszystych brązowych włosów. Dzisiaj jej włosy mają czarną barwę, są rzadkie, ponieważ zmęczyła je ciągłym farbowaniem i prostowaniem. Nie tańczy, uważa to za "mało dorosłe". Zresztą jej chłopak jej nie pozwala, jeszcze ktoś by na nią spojrzał. Uśmiecha się coraz mniej. Mówi, że jest z nim szczęśliwa, że go kocha. Sypia z nim już od dawna. Zaczęła się wyzywająco ubierać, podobno dla niego. W liceum, na przerwach, siada chłopakom na kolana, uważa to za zabawne. Kiedy na nią spojrzysz, widzisz, że całą cnotę i honor, jaki ma kobieta, już dawno straciła. Straciła wszystko, poza chłopakiem. Ledwo zdaje, chociaż w podstawówce miała same czwórki. Nie była najlepsza, ale ładnie malowała. Już tego nie robi, poświęca się dla chłopaka. Nie za nic, daje jej pieniądze, kiedy tylko o to prosi. W jej oczach nie ma już tego blasku. Śpiewała, ładnie. Może nie najlepiej, ale lubiła to. Nie pozwolił jej, uwłaszczało to jej godności, podobno. 

II
        Zawsze była cicha i spokojna. Prawie nigdy się nie odzywała. Każdy to szanował, ale nie była zbyt lubiana. Jej rodzice byli biedni, ona nie miała absolutnie nic. W szóstej klasie stała się odważniejsza. Wtedy polubili ją wszyscy. Była dużo odważniejsza, zabawna i pełna energii. W gimnazjum poznała wielu ludzi. Różnych ludzi. Zmieniła się znowu. Bunt na każdej lekcji, same jedynki. Kłótnie z nauczycielami. Jak później się okazało, różni mężczyźni. A zaczęło się od najbliżej rodziny. Wujek. Czy dziewięcioletnia dziewczynka powinna stać się kobietą? Tak szybko? A była tylko małym dzieckiem, które miało marzenia. Dzisiaj ma lat siedemnaście i wychodzi z zakładu poprawczego. Trzymam za nią kciuki. 


III

     Miała zawsze świetny kontakt ze swoją mamą. O wszystkim jej mówiła. Uczyła się najlepiej w klasie, w podstawówce, w gimnazjum, w liceum. Ambitna dziewczyna. Chce zostać prawnikiem. Studiować będzie w Warszawie. Będzie tam sama. Mama zniknie, tata również. Przyjaciele także. Będzie sama. Boi się. Przed nią przyszłość, ale ona czuje na razie tylko strach. Nie dorosła jeszcze. Nie czuje się na siłach. Nie jest słaba, pojedzie, ale to nie zmienia faktu, że bardzo się boi. Wie, że to jej przyszłość, ale za rok już nie będzie wśród najbliższych. Nie należy do zamożnej rodziny, nie wie, czy będzie ją stać na częste przyjazdy. Raczej nie. 

~~*~~
   Nie każdy ma wybór, już to chyba zauważyłeś. Jako dzieci jesteśmy kierowani przez rodziców. To oni pomagają nam ukształtować poglądy i system wartości. Nie każdy jednak ma to szczęście, że trafia na odpowiednich ludzi. Nie każdy podejmuje zawsze odpowiednie decyzje. To całe nasze życie. Jest w naszych rękach. Ale co miała do powiedzenie dziewięcioletnia, zagubiona dziewczynka? Jakim prawem nastano na jej przyszłość. Każde wydarzenie ma wpływ na to, jaki teraz jesteś. Dorosłość zbliża się nieuchronnie, jeśli jeszcze nie nadeszła. Boje się jej, jestem wręcz przerażona. Czekają mnie wszystkie możliwe kłopoty, z którymi będę musiała sobie poradzić. Nie chodzi o to, że chcę uciec, ale naprawdę momentami jestem przerażona tym, co mnie czeka, a czeka naprawdę wiele. 
Dorosłość to multum możliwości, ale także ciężka praca. Dlatego, póki mam jeszcze ten jeden rok, chcę żyć beztrosko, doceniać uroki młodości, bawić się, ale także ciężko pracować, ponieważ, jak to kiedyś powiedziałam - Przyszłość nie będzie czekać, aż będziesz gotowy, aby nadeszła. 



      


Obserwatorzy